Psychologia

Dobrze jest, jak jest, czyli czym jest aktywna akceptacja

aktywna akceptacja

To nie powinno się wydarzyć! Nie chcę się tak czuć! Nigdy się z tym nie pogodzę. Zupełnie inaczej to zaplanowałem, teraz jest beznadziejnie. Dlaczego on się tak zachował? Wiem, jak powinno być i nie godzę się na to, żeby coś mi w tym przeszkodziło. Będę szczęśliwa dopiero wtedy, jak stanie się…

Zdarza Ci się miewać tego typu myśli? Z jednej strony automatycznie pojawiają się w różnych sytuacjach, kiedy dzieje się coś nieoczekiwanego bądź niezgodnego z naszą wolą. Z drugiej, świadczą o braku akceptacji. Jeśli właśnie przyszło Ci do głowy, że nie zamierzasz akceptować rzeczy, z którymi się nie zgadzasz, tym bardziej zachęcam Cię do zapoznania się z terminem aktywna akceptacja i sposobami na jej praktykowanie, o których przeczytasz tutaj.

Pojęcie akceptacji ma kilka definicji. Zgodnie ze słownikiem języka polskiego, może ono oznaczać: aprobatę; formalną zgodę na coś; pogodzenie się z czymś, czego nie można zmienić; czy też uznanie czyichś cech, czyjegoś postępowania za zgodne z oczekiwaniami[1]. Co ciekawe, żadne z tych wyjaśnień nie oddaje w pełni tego, czym jest umiejętność akceptacji w kontekście psychologicznym.

Czym NIE jest aktywna akceptacja?

Wiele osób, słysząc słowo „akceptacja”, niemal odruchowo myśli „aprobata”, czyli wyrażenie zgody. Nie jest to nic zaskakującego, biorąc pod uwagę wyjaśnienia podane w słowniku języka polskiego. Stąd też bierze się niechęć wobec praktykowania akceptacji w stosunku do wydarzeń, które są dla nas trudne, niezgodne z naszymi wartościami czy obiektywnie szkodliwe. Aktywna akceptacja nie jest jednak równoznaczna z wyrażeniem aprobaty. Chodzi jedynie (i aż) o uznanie, że pewne fakty miały miejsce.

Wyobraź sobie sytuację, w której zostajesz porzucona(y) przez partnera/partnerkę, w której nadal jesteś zakochana(y). Zapewne nie zgadzasz się z tą decyzją, jest Ci smutno, czujesz złość i chcesz, żeby wszystko było jak dawniej. Nie chcesz zaakceptować tej sytuacji, ponieważ kojarzy Ci się to z wyrażeniem zgody na rozstanie, poddaniem się czy przyznaniem do osobistej porażki. Zamiast tego starasz się zaklinać rzeczywistość, wmawiając sobie, że jeszcze będzie po staremu, bądź odcinasz się od nieprzyjemnych emocji za pomocą alkoholu, ciągłej pracy, zaczytywania się w książkach lub nieustannego oglądania seriali. Brzmi choć trochę znajomo? Zatem już wiesz, czym nie jest aktywna akceptacja. Co zatem stoi za tym terminem?

Czym jest aktywna akceptacja?

Aktywna akceptacja, nazywana też radykalną akceptacją[2] czy też akceptacją psychologiczną, polega na „dobrowolnym przyjęciu postawy, która w stosunku do doświadczenia chwili obecnej jest celowo otwarta, chłonna, elastyczna i pozbawiona osądzania”[3]. Co to oznacza?

Akceptacja jest dobrowolna, czyli zależy od naszej woli. Sami aktywnie decydujemy o tym, że chcemy coś zaakceptować. Musimy więc o tym pomyśleć i stwierdzić, że to jest właśnie ten moment, kiedy przyjmujemy tę określoną postawę. Innymi słowy, jest to świadomy wybór polegający na zaprzestaniu walki z rzeczywistością wynikającą z tego, że nie jest ona taka, jakbyśmy chcieli.

Aktywna akceptacja polega również na otwarciu się na to, co oferuje nam życie, pod taką postacią, w jakiej nam to daje. To bycie tu i teraz oraz przyjmowanie wszystkiego, co nam się przytrafia, bez osądzania i wartościowania. Akceptacja jest więc nie tylko wynikiem określonego procesu, a procesem samym w sobie. Nie jest też dana raz na zawsze – wymaga tego, byśmy wzbudzali ją w sobie raz za razem.

Wróćmy na moment do przykładu z rozstaniem. Na czym w takiej sytuacji polegałoby przyjęcie postawy aktywnej akceptacji? Mam nadzieję, że myślimy o tym samym. Czyli  o przyznaniu się przed samą(ym) sobą do tego, że zostaliśmy porzuceni oraz na pozwoleniu sobie na przeżycie wszystkich trudnych emocji związanych z tym wydarzeniem. Dopiero uznanie faktu pozwala zastanowić się, co też dalej możemy z tym zrobić. I to nie impulsywnie, a w zgodzie z naszymi wartościami. Warto też pamiętać o tym, że czasem najlepszym rozwiązaniem jest niepodejmowanie działań w danym kierunku.

Po co rozwijać aktywną akceptację?

Istnieje kilka zasadniczych powodów, dla których warto rozwijać w sobie umiejętność aktywnej akceptacji. Przede wszystkim, zaprzeczanie lub nie uznawanie pewnych faktów nie zmienia rzeczywistości. Jest ona taka, jaka jest, bez względu na to, co sądzimy na jej temat. Im dłużej oszukujemy się, że jest inaczej, tym więcej czasu i energii tracimy. A moglibyśmy wykorzystać je na aktywne radzenie sobie z zaistniałą sytuacją. Jest to możliwe dopiero wtedy, kiedy dopuścimy do siebie jej realny obraz. Jeśli chcesz przeczytać więcej na temat odróżniania faktów od opinii, przejdź tutaj.

Życie warte przeżycia mimo bolesnych wydarzeń

Odrzucanie rzeczywistości niesie ze sobą znaczne koszty emocjonalne. Trudne wydarzenia są naturalnym elementem życia – nie da się ani przed nimi całkowicie uchronić, ani od nich uciec. Zaakceptowanie tego, że „życie może być warte przeżycia, nawet jeśli niesie z sobą bolesne zdarzenia”[4] jest znacznym krokiem ku dojrzałości emocjonalnej. Nie uznawanie tego jak jest, budzi całą gamę emocji, takich jak smutek, złość czy strach. Przyjęcie postawy aktywnej akceptacji nie sprawi co prawda, że uczucia te magicznie znikną. Osłoni nas jednak przed odczuwaniem jeszcze większego cierpienia wynikającego z połączenia naturalnych emocji towarzyszących trudnym sytuacjom z niepomocnymi próbami ich zagłuszenia.

Wyjście z błędnego koła

Gdy doświadczamy straty, czy to nie dostając się na wymarzone studia, nie przechodząc po raz kolejny procesu rekrutacyjnego, czy też tracąc ważną dla siebie osobę, pojawia się smutek. To naturalna reakcja mówiąca o tym, że z naszego życia zniknął ktoś lub coś, na czym nam zależało. W procesie akceptacji tego faktu smutek będzie nam towarzyszył przez krótszy lub dłuższy czas. Im poważniejsza strata, tym potrzeba go więcej na pogodzenie się z nią. Kiedy to jednak nastąpi, zazwyczaj pojawia się głęboki spokój, poczucie wyzwolenia i powrót do równowagi. Jednak kiedy nie godzimy się z danym faktem, do smutku dochodzi złość, a my sami utykamy w błędnym kole zaprzeczania rzeczywistości i unikania emocji. Skutecznie utrudnia to prowadzenie wartościowego życia i dokłada dodatkowych problemów, jak na przykład nadużywanie substancji, nie wywiązywanie się z podstawowych obowiązków, czy utrata dotychczas wspierających znajomych.

Co przeszkadza w aktywnej akceptacji?

Sygnałem mówiącym o tym, że mamy trudności z aktywną akceptacją, jest tendencja do zamartwiania się, rozpamiętywania przeszłości i bycia generalnie niezadowoloną(ym) ze swojego życia. Kurczowe trzymanie się tego, co było, bądź nieustanne zastanawianie się nad tym, co będzie, uniemożliwia nam bycie tu i teraz. Można powiedzieć, że w takim przypadku życie przecieka nam przez palce. Istnieje wiele sposobów na to, by ograniczyć wędrówki naszego umysłu i zaangażować się w teraźniejszość. Praktykowanie aktywnej akceptacji jest jednym z nich.

Warto pamiętać o tym, że nigdy nie jest tak, że wszystko jest źle, bądź wszystko jest wspaniale. Może jednak być tak, że aktualnie nie dzieje się najlepiej. W takiej sytuacji warto zauważyć – zaakceptować fakty i emocje z nimi związane oraz skupić na tym, na co mamy wpływ. A do zmian podejść tak, jak do jedzenia słonia. Czyli po kawałku.

W praktykowaniu aktywnej akceptacji przeszkadza także przekonanie, że akceptacja bolesnego wydarzenia umniejsza jego znaczeniu. Wręcz przeciwnie – uznanie danego faktu pozwala z czasem nadać mu określone znaczenie. Jak już wiesz, akceptacja nie oznacza też bierności czy poddania się. Daj sobie chwilę na zastanowienie się, jakie są Twoje myśli na temat akceptacji. Jeśli rozpoznajesz u siebie jakieś niepomocne przekonania z nią związane, spróbuj je zmienić zgodnie z tym, czego już się o niej dowiedziałaś(eś).

Stoicy: że dobrze jest, jak jest

Filozof  Leszek Kołakowski w swojej humorystycznej „Wielkiej encyklopedii filozofii i nauk politycznych”, w której jednym zdaniem wyjaśnia wybrane najważniejsze zagadnienia tych dyscyplin, tak podsumowuje stoicyzm: „dobrze jest, jak jest”. To trafne spostrzeżenie podkreśla fakt, że akceptacja jest jednym z podstawowych założeń przyjętych przez Filozofów Portyku.

Stoicka akceptacja opiera się na podziale rzeczy na zależne i niezależne od nas – więcej na ten temat przeczytasz tutaj. Antyczni filozofowie podchodzą do tej umiejętności dość podobnie, jak współcześni psycholodzy. Dla nich również akceptacja nie oznacza rezygnacji czy poddania się. Wiąże się za to z poczuciem wolności i pozwala skupić na tym, na co realnie mamy wpływ. Stoicy zachęcają zatem, by zaakceptować to, czego nie możemy zmienić. Takie podejście pomaga ze spokojem i wyrozumiałością radzić sobie z różnymi, często nieoczekiwanymi bądź niechcianymi wydarzeniami. Pozostawia nam także pole do działania w obszarach, które od nas zależą.

Nie mamy wpływu na wszystko, co nam się przydarza, możemy jednak wybrać nasze nastawienie względem rzeczywistości. Jak pisze Epiktet: „Nie usiłuj naginać biegu wydarzeń do swojej woli, ale naginaj wolę do biegu wydarzeń, a życie upłynie ci w pomyślności”[5]. Innymi słowy, zaakceptuj to, na co nie masz wpływu, popracuj za to nad swoim sposobem myślenia, a będziesz szczęśliwsza(y).


[1]Dostęp internetowy dnia 22.08.2020 r.

[2] Termin radykalna akceptacja związany jest z nurtem terapii dialektyczno-behawioralnej (DBT). Z kolei akceptacja jest jednym z kluczowych procesów składających się na elastyczność psychologiczną, nad rozwojem której pracuje się w trakcie terapii akceptacji i zaangażowania (ACT). Nie znaczy to jednak, że umiejętność tę powinny ćwiczyć jedynie osoby korzystające z tego typu oddziaływań. Jest to postawa, która przyniesie wiele korzyści każdemu z nas, niezależnie od tego, w jakim punkcie swojego życia się znajdujemy. O innych ważnych psychologicznych umiejętnościach przeczytasz tutaj.

[3]Hayes, S.C., Strosahl, K.D., Wilson, K.G. (2013). Terapia akceptacji i zaangażowania. Proces i praktyka uważnej zmiany (s. 354). Kraków: WUJ.

[4]Linehan, M.M. (2016). Terapia dialektyczno-behawioralna (DBT). Trening umiejętności. Materiały i ćwiczenia dla pacjentów (s. 362). Kraków: WUJ.

[5]Epiktet (1961). Diatryby. Encheiridion z dodaniem Fragmentów oraz Gnomologium Epiktetowego (s. 459). Przekład: Leon Joachimowicz. Warszawa: PWN.

Brak komentarzy

    Zostaw komentarz