„Dwa uchwyty” to stoickie ćwiczenie pomagające budować zarówno pełniejszy obraz sytuacji, w której się znajdujemy, jak i rozwijać elastyczność psychologiczną.
Filozofowie Portyku zachęcają do tego, by patrzeć na każde doświadczenie, które nam się przytrafia z różnych stron, czyli „chwytać” go właśnie za dwa uchwyty, a nie jeden. Co to oznacza w praktyce?
Automatyczny jeden uchwyt
Nasze umysły mają tendencję do tworzenia natychmiastowych interpretacji tego, co nam się przytrafia. Doświadczamy myśli automatycznych – więcej na ich temat przeczytasz tutaj – do których często wkradają się różnego rodzaju zniekształcenia poznawcze. Zaliczamy do nich m.in. katastrofizowanie, czyli wyobrażanie sobie fatalnych scenariuszy; nie dostrzeganie pozytywnych aspektów danej sytuacji czy skupianie się jedynie na skrajnościach, jak w myśleniu czarno-białym. Innymi słowy, nierzadko odruchowo widzimy tylko jeden uchwyt, czyli jedną stronę wybranego doświadczenia. Co więcej, im silniejsze emocje odczuwamy w danym momencie, tym jesteśmy bardziej przekonani, że właśnie ta konkretna, automatyczna interpretacja jest jedyną i słuszną. Prowadzi to do tego, że zapętlamy się w nieprzyjemnych emocjach i niepomocnych myślach, tracąc – nie zawsze tylko chwilowo – możliwość konstruktywnego poradzenia sobie z konkretną sytuacją.
Za jeden uchwyt chwytamy wtedy, kiedy patrzymy na określone wydarzenie tylko z jednej, na dodatek bardzo osobistej perspektywy. Tego typu sytuacje możemy rozpoznać po silnych emocjach. Im bardziej jesteśmy źli, smutni, zalęknieni czy sfrustrowani, tym większe prawdopodobieństwo, że ów jeden uchwyt zaraz wymknie się nam z rąk.
Epiktet radzi: złap za drugi uchwyt
Tymczasem Epiktet zwraca uwagę na to, że sytuacje, które się nam przytrafiają, jakkolwiek nieprzyjemne i trudne by nie były, nie są jednoaspektowe. Możemy na wszystko spróbować spojrzeć z pewnej perspektywy[1], a tym samym uchwycić szerszy kontekst danego doświadczenia. Możemy więc dostrzec też drugi uchwyt i dzięki niemu złapać równowagę.
Epiktet w taki sposób opisuje ćwiczenie „dwa uchwyty”:
„Rzecz każda ma dwa uchwyty – za jeden z nich da się udźwignąć, za drugi jednakże udźwignąć się nie da. I tak na przykład, kiedy brat twój wyrządzi ci krzywdę, nie staraj się tego udźwignąć za ten właśnie uchwyt, że wyrządził ci krzywdę (bo to jest uchwyt, za który nie da ci się krzywdy udźwignąć), ale już raczej za ten drugi, że mianowicie jest twoim bratem, żeś ty się z nim razem wychował, i w ten sposób uchwycisz krzywdę z tej strony, z której da się ona udźwignąć”[2].
W powyższym przykładzie nie chodzi o to, żeby zanegować krzywdę wyrządzoną przez bliską osobę, ale o to, by nie skupiać się jedynie na niej. Stoicy zachęcają do trudnej sztuki postrzegania doświadczeń w pełnym ich wymiarze: czuję się skrzywdzony(a) oraz mam sporo wspólnych doświadczeń z osobą, która mnie skrzywdziła. To właśnie one mogą wpływać na to, że nie chcę, aby ta krzywda przekreśliła naszą relację.
Co daje trzymanie za dwa uchwyty?
Ćwiczenie „dwa uchwyty” pozwala spojrzeć na określoną sytuację z różnych stron i wyjść poza jej automatyczną interpretację. Dostrzeganie wielu odcieni szarości w tym, co nam się przytrafia, jest niezwykle pomocne w przezwyciężaniu tendencji do myślenia w kategoriach wszystko albo nic i budowaniu elastyczności w myśleniu. To z kolei pozwala nam lepiej radzić sobie z wyzwaniami dnia codziennego.
Jak ćwiczyć?
Zacznij od przeanalizowania przeszłych wydarzeń, w których odruchowo złapałaś(eś) tylko za jeden z uchwytów. Co to była za sytuacja? Co wtedy myślałeś(aś), czułaś(eś), co zrobiłeś(aś)? Kluczowe pytanie brzmi: jak wyglądałby drugi uchwyt? Jaki był szerszy kontekst tego doświadczenia? W jaki sposób mogłabyś/ mógłbyś spojrzeć na tę sytuację w inny, bardziej zrównoważony i rozbudowany sposób?
Z czasem, kiedy nabierzesz wprawy w retrospektywnym, wieloaspektowym postrzeganiu tego, co Ci się przytrafia, będziesz w stanie szukać owego drugiego uchwytu w momencie, kiedy coś się dzieje. W konsekwencji Twój sposób myślenia stanie się bardziej elastyczny, a Twoje działania i postawy bardziej zrównoważone.
„Dwa uchwyty” – kilka przykładów
Do ćwiczenia „dwa uchwyty” możemy sięgnąć w każdej sytuacji. Najbardziej pomocne będzie w momencie, kiedy dzieje się coś nie po naszej myśli, nieprzyjemnego czy zagrażającego. Wyobraź sobie, że dostajesz diagnozę poważnej choroby. Z jednej strony naturalne będą katastroficzne myśli. Z drugiej, owym pomocnym uchwytem, za który tę wiadomość da się udźwignąć, może być zauważenie, że choroba została wykryta, co oznacza, że możliwe jest podjęcie leczenia. Nie bez znaczenia jest też przyjęcie założenia, że teraz nadejdzie czas spowolnienia tempa życia i skupienia na tym, co najważniejsze.
Zostałaś/eś zwolniony z pracy? Przeanalizuj, co w tej sytuacji było od Ciebie zależne, a co nie. Może to dobry moment na zastanowienie się, na czym Ci zależy? Odwołanie się do wartości w wielu sytuacjach okazuje się pomocną strategią łapania właśnie za ten drugi uchwyt.
A może Twoja ulubiona drużyna odpadła z rozgrywek? Zamiast jej zbyt długo złorzeczyć możesz pomyśleć, że resztę zawodów obejrzysz już na większym luzie, bądź… rezygnując ze śledzenia tego wydarzenia, zyskasz czas, który możesz poświęcić na cokolwiek zechcesz.
Powodzenia! 😊
Podziel się swoimi wrażeniami z praktykowania ćwiczenia „dwa uchwyty” w komentarzu lub wyślij nam wiadomość na adres kontakt@formaminimalna.com
[1]O ćwiczeniu „perspektywa kosmiczna” przeczytasz tutaj.
[2]Epiktet (1961). Diatryby. Encheiridion z dodatkiem fragmentów z gnomologium epiktetowego (s. 480). Tłum.: Leon Joachimowicz. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Brak komentarzy