Chyba każdy z nas ma jakieś wyobrażenia o tym, jak chciałby, żeby wyglądało, albo jak powinno wyglądać życie. Z upływem czasu ulegają one zmianom – czasem stopniowo, a czasami gwałtownie. U niektórych to, co kiedyś było dziecięcym marzeniem, przeradza się w pracę. U innych odchodzi w niepamięć, ustępując miejsca zupełnie innym zajęciom. Nastoletnie wyobrażenia o wyścigówkach przegrywają z pragmatyczną decyzją o zakupie rodzinnego samochodu, a marzenie o podróży dookoła świata zastępują weekendowe wypady za miasto. Chyba każdy z nas ma taki obszar życia, o którym nigdy nie pomyślałby, że będzie wyglądał tak, jak wygląda obecnie.
Skąd te zmiany?
Zmiany w naszym obrazie siebie i świata zachodzą dlatego, że w przebiegu życia znajdujemy się w różnych nieprzewidzianych okolicznościach, spotykamy ludzi, którzy otwierają przed nami nowe możliwości, podejmujemy niespodziewane decyzje, ale także angażujemy się w wiele drobnych zadań, nadających rytm codzienności. Nabieramy tzw. życiowego doświadczenia. To, co niemal nieodłącznie nam przy tym towarzyszy, to oczekiwania na temat tego, jak to wszystko powinno wyglądać i jakie powinno przynosić rezultaty. Dotyczy to zarówno codzienności, życiowych planów, jak i naszych własnych zachowań.
A skąd nadmierne oczekiwania?
Oczekiwania biorą się zwykle z założenia, że coś jest – lub będzie – dla nas dobre. Myślimy że coś będzie nam służyć, że tego potrzebujemy lub pomoże nam w uniknięciu nieprzyjemnych emocji. Oczekujemy na przykład, że wysłana paczka dotrze do adresata w nienaruszonym stanie albo że nasz współpracownik wykona swoją część zadania na tyle dobrze, byśmy mogli bez przeszkód je kontynuować w swoim zakresie. Od siebie oczekujemy efektywności, dzięki której możemy spodziewać się awansu albo postawy życzliwości wobec innych, dzięki której w zamian także otrzymamy wyrazy sympatii. Jednak, jak dobrze wiemy, oczekiwania i rzeczywistość rzadko chadzają w parze.
Co na to stoicy?
„Usuń wyobrażenie, a usunie się i poczucie krzywdy, usunie się i krzywda”[1] – pisze Marek Aureliusz w Księdze IV „Rozmyślań”, a w Księdze VI stwierdza: „Możesz o tym żadnego nie wydawać sądu i nie niepokoić się w duszy. Rzeczy bowiem same przez się nie mają siły zdolnej do utworzenia w nas sądu”[2]. Stoicy mocno obstawali przy twierdzeniu, że człowiek ma wpływ na to, jak wygląda jego rzeczywistość. Z kolei wszelkie nieprzyjemne odczucia biorą się z naszej własnej interpretacji zdarzeń, które spotykają nas na co dzień. Podobny mechanizm jest obecny w tworzeniu oczekiwań. Opierając się na przekonaniu, że jedynie wtedy, kiedy nasze oczekiwania zostaną spełnione, osiągniemy spokój i radość życia, skazujemy się nie tylko na powtarzające się rozczarowania, ale i zwątpienie we własną sprawczość. Pojawiające się w umyśle tylko wtedy, kiedy… zamiast otwierać, zamyka nas w swoich wyobrażeniach o tym, jak powinno być.
Myśl stoicka zachęca do tego, by przenieść punkt ciężkości z pozytywnej wizualizacji przyszłości oraz stawiania sobie i innym nadmiernych oczekiwań na uważność na to, co rzeczywiście jest w zasięgu naszego wpływu i możliwości, ale także na zrozumienie własnych ograniczeń i ich akceptację. Co najważniejsze, celem staje się tu nie tylko praca nad osiągnięciem oczekiwanych rezultatów, ale praca nad przyjmowaniem wszelkich rezultatów oraz rozwijanie umiejętności spokojnego i godnego przyjmowania zewnętrznych zdarzeń, jakkolwiek byłyby nieprzewidziane i niesprzyjające[3].
Jak sprawić, by nadmierne oczekiwania nie zdominowały Twojej codzienności?
1. Zauważ to, co już masz oraz to, co już o sobie wiesz.
Co możesz powiedzieć o sobie w tej chwili? Czym zajmujesz się na co dzień? Czego nauczyłeś/łaś się dotychczas? Jakie to ma dla ciebie znaczenie? Czy potrafisz skorzystać z tego, co już masz?
2. Koncentruj się na tym, na co masz wpływ.
Nie ma nic pożyteczniejszego 🙂 W każdej sytuacji możesz wybrać, na co poświęcisz swój czas i energię. W trakcie dnia, zwłaszcza w trudnych i złożonych sytuacjach zastanów się nad tym, co faktycznie możesz zrobić. Co leży w obszarze Twojego wpływu? Jakie działania realnie możesz podjąć?
3. Spróbuj unikać sformułowania „powinno być”.
Przyjęcie założenia, że rzeczy nie istnieją takimi, jakie powinny być, ale takimi, jakie są ułatwia poruszanie się w codzienności.
4. Odróżnij fakty od własnych interpretacji.
Na co dzień, szczególnie w sytuacjach, w których przeżywamy silne emocje, warto wracać do podstawowych pytań: Co widzę? Co się dzieje? Co zaobserwowałem/łam? Chodzi o to, by w odbiorze rzeczywistości, która z natury jest złożona, zatrzymać się przy tym, co jesteśmy w stanie nazwać, zrozumieć, przyjąć. Spróbuj swoich sił w nazywaniu faktów i odróżnianiu ich od własnych opinii sięgając po to ćwiczenie.
5. Toleruj niepewność.
Oczekiwania nierzadko służą ochronie. Tworzymy sobie wyobrażenia, by poczuć się nieco pewniej, „Zahaczamy” myślami o jakiś punkt w przyszłości, do którego dążymy, który staje się celem. Niestety, nie niweluje to istnienia niepewności, która jest nieodłącznym elementem naszego nie tylko psychologicznego funkcjonowania. Więcej o tym, jak sobie z nią radzić, przeczytasz tutaj.
6. Przygotuj się na trudne sytuacje i niepowodzenia.
Wizualizacja sukcesu może być przyjemna i motywująca, ale niestety nie jest jego gwarancją. Choćby dlatego, że na swojej drodze często spotykamy czynniki nieprzewidziane i nieuwzględnione w planie. Uwaga! Nie chodzi o to, by poświęcić się całkowicie przewidywaniu wszystkich możliwych scenariuszy. Chodzi o to, by wiedzieć, jak zapanować nad myślami i emocjami oraz co zrobić, gdy coś idzie nie po naszej myśli. Umiejętność przekłuwania potencjalnych przeszkód na swoją korzyść może okazać się bardzo pomocna.
7. Sięgaj po negatywną wizualizację.
To technika, po którą często sięgają stoicy, polegająca na zadawaniu sobie pytań: Co by się stało, gdybym stracił/a to, co mam w tej chwili? Co najgorszego może się stać? Jaki może być najgorszy wynik?
8. Postaraj się zrozumieć, skąd bierze się Twoje rozczarowanie.
Rozbieżność między naszymi oczekiwaniami, a rzeczywistością nierzadko jest wskaźnikiem naszych potrzeb. Znajdź chwilę, by zastanowić się, czego właściwie potrzebujesz. Możesz też pójść o krok dalej i pomyśleć, jak to się ma do podejmowanych przez Ciebie w trakcie dnia aktywności.
9. Przyjmij, że zwiększanie oczekiwań nie jest równoznaczne ze zwiększeniem poczucia szczęścia, ani spełnienia.
Pomyśl, co rozumiesz przez szczęśliwe życie? Czy jest w nim miejsce na wypełnianie obowiązków, dyscyplinę, codzienne zadania (nie zawsze spektakularne ani przyjemne) i rutynę?
10. Naucz się zauważać i przyjmować swoje ograniczenia.
Często mówi się, że mamy nieograniczone możliwości, że możemy osiągnąć wszystko. Czy na pewno? Myśl stoicka przekonuje, że dużo skuteczniejsze od wizualizowania nieskończonych sukcesów i osiągnięć jest skupienie się na tym, co faktycznie możesz zrobić. Ważne jest także odróżnienie tego od działań, które mimo wszystko leżą poza Twoim zasięgiem. Zastanów się, na co masz wpływ, a na co nie. Czy oprócz swoich możliwości i potencjału, zauważasz także ograniczenia? Czy potrafisz je przyjąć i zaakceptować?
Pobierz listę Stoickich sposobów na nadmierne oczekiwania w formacie pdf, by mieć ją przy sobie.
[1]Marek Aureliusz (2016). Rozmyślania. Przekład: Marian Reiter. Gliwice: Wydawnictwo Helion.
[2]Ibidem.
[3]Przygotowując ten tekst sięgnęłam do tego artykułu.
Brak komentarzy