Psychologia

Ja, czyli… ja? Kilka słów o tym, że każdy z nas składa się z różnych „części”

części

Zdarza Ci się „wpadać” w silne emocje, które niekoniecznie są adekwatne do danej sytuacji? Nie rozumiesz, dlaczego niekiedy zachowujesz się zupełnie inaczej niż zamierzałaś? Miewasz sprzeczne dążenia, pragnienia lub zamiary? Wydaje Ci się, że oszukujesz wszystkich dookoła i nikt tak naprawdę Cię nie zna? A może jesteś mistrzem autosabotażu?

Próba zrozumienia siebie, swoich uczuć, motywacji, przekonań i działań to wymagające zadanie. W drodze do sukcesu niezbędna jest duża dawka uważności, ciekawości, odwagi, samowspółczucia i wytrwałości. Są one konieczne, by dostrzec w sobie zróżnicowane „części” samego/samej siebie, które dochodzą do głosu w różnych sytuacjach, sprawiając, że niekiedy wręcz nie rozumiemy, co właściwie się z nami stało.

Szczypta neurobiologii: „części” a mózg

Nasz mózg składa się z dwóch półkul: prawej i lewej. Zadaniem prawej półkuli jest przetwarzanie emocji aktualnych oraz tych, które towarzyszyły nam, gdy byliśmy naprawdę małymi dziećmi, i które zostały zapisane w naszym ciele. To właśnie w prawej półkuli „umiejscowiona” jest nasza pamięć autobiograficzna, czyli pamięć tego, co nas osobiście spotkało, nasze wspomnienia emocjonalne i cielesne. Lewa półkula z kolei odpowiada za logiczne interpretacje, dążenie do zrozumienia przyczyn i skutków. Pozwala również na ujmowanie w słowa zabarwionych emocjonalnie informacji pozawerbalnych, które z ciała i mózgu odbiera prawa półkula, tworząc swojego rodzaju „opowieść o sobie”.

Każda z półkul tworzy odrębną strukturę, ale kiedy będąc dziećmi, nasi opiekunowie czy rodzice adekwatnie odpowiadają na nasze potrzeby, pomagają nam nazywać i regulować emocje, połączenia pomiędzy nimi stają się liczniejsze. W momencie, kiedy jednak w naszym dzieciństwie to, co nas spotyka staje się zbyt przytłaczające, przerażające czy niestabilne, nasz mózg nie integruje się w takim stopniu, jaki byłby dla nas najlepszy. Dochodzi wtedy do swego rodzaju „zdystansowania” między półkulami. Lewa półkula zarządza codziennym funkcjonowaniem, pomagając nam w nauce, nawiązywaniu relacji z rówieśnikami czy zdobywaniu osiągnięć sportowych. Prawa półkula przygotowuje się natomiast na kolejne zagrożenia, mobilizując „cielesne i emocjonalne ja”, zawiaduje różnymi strategiami przetrwania, np. walką, wycofaniem, nieufnością, czy odcinaniem się, które może przerodzić się w sięganie po używki.

„Części” czyli strategie

Kiedy nasza prawa i lewa półkula nie zostały przez naszych opiekunów „nauczone” dobrej komunikacji między sobą, dzięki otrzymywaniu mądrego wsparcia i budowaniu bezpiecznego stylu przywiązania, w dorosłości możemy czuć się nic niewartymi nieudacznikami, jednocześnie odnosząc sukcesy w życiu zawodowym. Niektóre osoby, które doświadczyły we wczesnym etapie rozwoju zaniedbania czy których rodzice nie potrafili adekwatnie odpowiedzieć na ich potrzeby, mogą czuć się jak oszuści i żyć w ciągłym poczuciu zagrożenia, że ich „bezwartościowość” zostanie zdemaskowana. Inne mogą zupełnie nie zdawać sobie sprawy ze swoich emocji i krzycząc oraz rzucając przedmiotami oznajmiać, że „są spokojne i myślą logicznie”. Jeszcze inne, w obliczu – wydawać by się mogło z perspektywy postronnego obserwatora – drobnych wydarzeń, jak odłożenie kubka przez partnera/partnerkę na blat zamiast podkładkę, mogą zmieniać się z ciepłych i przyjaznych na zimne, wściekłe, smutne czy zdystansowane. Wszystkie te zachowania (i jeszcze dużo, dużo więcej), mogą również pojawiać się u jednej osoby.

Każdy z nas ma w sobie związaną z lewą półkulą „część” odpowiedzialną za codzienne, „normalne” życie. Niemal każdy z nas ma także różne „części” wygenerowane przez prawą półkulę, wiążące się ze strategiami, które pomagały nam przetrwać trudne momenty, kiedy byliśmy dziećmi. Takie strategie mogły obejmować m.in.: zgadzanie się na wszystko, czego chcą inni („część uległa”), „zapadanie się w sobie” i zajmowanie jak najmniej przestrzeni („część zamierająca w bezruchu”) czy bycie nieprzyjemnym i  atakującym („część walcząca”). Siłą rozpędu zostały one z nami w dorosłości, automatycznie uruchamiając się, by nas ochronić w sytuacjach, które na poziomie emocjonalnym przypominają nam trudne doświadczenia z przeszłości. Część uległa może dochodzić do głosu poprzez samopoświęcenie, poczucie przygnębienia czy zawstydzenia. Części zamierającej w bezruchu towarzyszyć będzie przerażenie, strach przed innymi, przestrzenią, bądź ataki paniki. Część walcząca wiąże się z kolei z odczuciem gniewu, nieufnością i dążeniem do kontroli siebie i/lub innych. Różnego rodzajowi „części” będą więc najczęściej towarzyszyły silniejsze emocje lub poczucie odcięcia i wewnętrznej pustki.

„Zdrowy dorosły”, czyli „część” zarządzająca

W szerokim nurcie terapii poznawczo-behawioralnej mówi się o tym, że jako osoby dorosłe składamy się z „części” stosunkowo dobrze radzącej sobie z codziennością, nazywanej często „zdrowym dorosłym”[1] i „częściami dziecięcymi”, które dochodzą do głosu, kiedy odczuwamy intensywniejsze emocje i wycofujemy się, stajemy się nieprzyjemni, wrodzy, zalęknieni, zawstydzeni czy kiedy objadamy się, sięgamy po substancje psychoaktywne, bierzemy kolejne nadgodziny bądź przesypiamy większość dnia – bez związku ze złym samopoczuciem fizycznym.

Ów „zdrowy dorosły”[2] jest „częścią”, która rozwija w sobie dojrzałość emocjonalną, potrafi dostrzec i zaopiekować się swoimi pozostałymi „częściami”, zachowuje realistyczny osąd sytuacji, stawia adekwatne granice, stara się jak najlepiej zaspokajać swoje potrzeby oraz dba o relacje z innymi osobami. „Zdrowy dorosły” czerpie z logicznych i językowych zdolności lewej półkuli i łączy je z emocjonalnymi doświadczeniami prawej części naszego mózgu. W zasadzie robi więc to, co robiłby dobry, mądry i ciepły opiekun.

Każdy z nas może stać się dla siebie i swoich „części” taką postacią. Niekiedy niezwykle pomocna będzie w tym pomoc terapeuty. Bo warto być dla siebie dobrym/dobrą! <3


[1] Określenie „zdrowy dorosły” wywodzi się z terapii schematów opracowanej przez J.E. Young’a. W tym rodzaju terapii zamiast słowa „części” używa się terminu „tryby”. W przystępny sposób są one opisane w poradniku zatytułowanym „Emocjonalne pułapki przeszłości. Jak przełamać negatywne wzorce zachowań?” (G. Jacob, H. van Genderen, L. Seebauer; 2019; wyd. GWP).

[2] To właśnie ta „część” Ciebie najpewniej zachęciła Cię do zainteresowania się stoicyzmem 😊

Brak komentarzy

    Zostaw komentarz