Dyskusja naukowa nad tym, czym są emocje, na szczęście nadal trwa. Dlaczego “na szczęście”? Bo to złożony i pełen niuansów temat, w obszarze którego mamy jeszcze wiele do okrycia, mimo tego, że przecież emocje stanowią nieodłączną część naszego życia.
Emocje – co o nich wiemy?
Jednym z pionierów badań nad emocjami jest Paul Ekman – amerykański psycholog i twórca narzędzia o nazwie Facial Action Coding System (FACS), umożliwiającego kategoryzację ruchów mimicznych odpowiadających różnym stanom emocjonalnym.
Wyróżnił on siedem podstawowych, uniwersalnych emocji, które są wspólne dla wszystkich badanych osób, niezależnie od języka jakim się posługują, kultury w jakiej żyją czy ich pochodzenia etnicznego. To właśnie o tych emocjach przedstawionych jako osobne, wyizolowane byty o bardzo wyrazistych cechach opowiada film “W głowie się nie mieści” (dwie pozostałe emocje wyróżnione przez Ekmana, a nie ujęte w filmie to zaskoczenie i pogarda).
Lisa Feldman Barrett, autorka książki “Jak powstają emocje. Sekretne życie mózgu”, nie zgadza się jednak z tezą, że emocje są uproszczonymi i uniwersalnymi reakcjami biologicznymi na bodźce płynące ze świata zewnętrznego. Według niej emocje nie są „gotowymi” stanami, które po prostu się uruchamiają. Stanowią raczej efekt przetwarzania przez mózg otrzymywanych z zewnątrz informacji, porównywania ich z wcześniejszymi doświadczeniami oraz interpretacji zastanej rzeczywistości. Wszystko to przy jednoczesnym uwzględnieniu sygnałów płynących z ciała (np. napięcia mięśni, tętna) i sytuacji, w jakiej aktualnie się znajdujemy.
Zgodnie z teorią Berrett możemy więc rozumieć emocje jako procesy wartościowania informacji, czyli nadawania im znaczenia i konstruowania indywidualnej, właściwej każdemu człowiekowi odpowiedzi na bodźce. Dotyczy to zarówno informacji docierających do nas z zewnątrz (np. to, jak czujemy się w rozmowie z przyjaciółką), jak i bodźców wewnętrznych (np. to, jak czujemy się, kiedy boli nas głowa), które poddajemy interpretacji.
Emocje, czyli doświadczenia wewnętrzne
Emocje to zatem subiektywne, zależne od wielu czynników doświadczenia wewnętrzne, które mogą mieć zmienną intensywność. Pojawiają się w odpowiedzi na różne sytuacje i bodźce i niosą ze sobą informacje o tym, co się dzieje, zarówno w nas samych, jak i w naszym otoczeniu.To dlatego unikanie emocji, zaprzeczanie im lub tłumienie ich to strategie, które zwykle przynoszą nam więcej szkody niż pożytku.
Ze względu na to, że emocje mówią nam o tym, co się dzieje, nie trwają w nieskończoność, a przemijają – w końcu nasza sytuacja zmienia się z chwili na chwilę. Przekonania, jakie mamy na temat emocji, np. “Silne emocje są nie do przyjęcia” lub “Już zawsze będę się tak źle czuł” są często wynikiem wyuczonego sposobu myślenia, a nie obiektywną prawdą. Warto więc zwrócić uwagę, co myślimy o swoich emocjach i na ile jesteśmy otwarci na ich… przeżywanie.
Co na to stoicy?
Sposób, w jaki stoicy rozumieli emocje jest pod wieloma względami bliski teorii Lisy Feldman Berrett. Epiktet, Marek Aureliusz i Seneka zgadzali się co do tego, że emocje wynikają nie nie z samego wydarzenia, a z tego, w jaki sposób interpretujemy to, co nas spotyka. To dlatego tak ważne jest, żeby rozwijać umiejętność przybierania postawy uważnego obserwatora i zdawania sobie sprawy z tego, co się w nas dzieje. To, co czujemy w danej sytuacji jest istotne, ale jeśli nie będziemy wiedzieli, dlaczego dokładnie towarzyszą nam takie a nie inne emocje, nie powinny być one naszym jedynym przewodnikiem. Dobrze podsumowuje to Seneka w “Myślach”:
Ten będzie pożytecznym żołnierzem, kto umie słuchać rozsądku. Bo namiętności równie źle wykonują rozkazy, jak i wydają.1
Zgodnie z filozofią stoicką jesteśmy nie tylko źródłem własnych odczuć, ale możemy także nad nimi panować. Racjonalna kontrola nad emocjami była dla stoików jednym ze sposobów na budowanie wartościowego i szczęśliwego życia. Szczęśliwego, czyli zgodnego z wartościami, takimi jak na przykład: mądrość, sprawiedliwość i umiar oraz wolnego od ciężaru, jaki dźwigamy, kiedy przejmujemy się tym, co leży poza naszą kontrolą. Celnie ilustruje to Epiktet w Diatrybach:
Kto zatem czyni postępy? Ten z was, kto machnąwszy z pogardą ręką na rzeczy zewnętrze, wszelkim staraniem otacza swą wolną wolę, tak ją zaprawia, tak ją hartuje i w rezultacie doprowadza ją do stanu takiej doskonałości, iż jest ona zgodna z naturą, prawdziwie wzniosła, wolna, niezależna od wszelkich trudności i przeszkód, wierna i skromna.2
Czy stoicy przeżywają emocje?
Jeden z najbardziej krzywdzących stereotypów na temat stoików plasuje ich w grupie filozofów przestrzegających przed przeżywaniem emocji. Rzeczywiście, postawa niewzruszoności, równowagi i niezmąconego spokoju ducha, zwana ataraksją (stgr. αταραξια – brak zamętu, niepokoju), była istotną cechą mędrców według filozofów hellenistycznych. Dążenie do takiego (zapewne nieosiągalnego!) ideału jak najbardziej wpisuje się w proces budowania szczęśliwego życia. Nie jest jednak jednoznaczne z wyzbyciem się wszelkich uczuć. Stoicy nie wykluczają przeżywania emocji. Zachęcają jednak, by uczyć się panować nad zbyt silnymi emocjami, a przede wszystkim – nad własnymi słowami i czynami, które im towarzyszą. Współczesna psychologia i stoicyzm spotykają się właśnie w tym punkcie.
Tekst powstał w oparciu o źródła:
J. Arden (2017). Neuronauka w psychoterapeutycznymi procesie zmiany. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
L. F. Barrett (2020). Jak powstają emocje. Sekretne życie mózgu. Warszawa: Wydawnictwo CeDeWu.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Paul_Ekman
Brak komentarzy