Wyobraź sobie, że robi Ci się ciemno przed oczami, bardzo chce Ci się pić, jakby z oddali dochodzą do Ciebie krzyki innych ludzi, choć wiesz, że są tuż obok. Brawo! Właśnie przekroczyłeś linię mety maratonu. Zmęczony, ale i szczęśliwy, próbujesz przypomnieć sobie, co sprawiło, że znalazłeś się właśnie w tym miejscu. Czy była to naturalna konsekwencja tego, że bieganie jest czynnością, która sprawia Ci przyjemność? A może chciałeś zaimponować znajomym zdobytym medalem? Albo miałeś dość przytyków parterki dotyczących tego, że coraz częściej zalegasz po pracy na kanapie? Nie biegasz? Nie szkodzi! Podstaw pod to dowolną inną czynność.
Zastanawiałeś się kiedyś, jak to jest, że za jedne zadania bierzesz się ochoczo i z entuzjazmem sam z siebie? Z kolei inne odkładasz, mimo że tak naprawdę widzisz sens ich realizacji? Co decyduje o tym, że myśl o robieniu pewnych rzeczy budzi w Tobie chęć do działania, za to żeby przystąpić do innych zamierzeń, musisz przypominać sobie, jakie będziesz mieć z tego korzyści?
Jedną z odpowiedzi na te pytania jest rodzaj motywacji, jaki towarzyszy danej czynności. W psychologii wyróżniamy dwa jej zasadnicze typy – motywację wewnętrzną i zewnętrzną.
Motywacja wewnętrzna – robię, bo chcę
Motywacja wewnętrzna sprawia, że podejmujemy się realizacji określonych zadań, ponieważ sprawiają nam satysfakcję, są dla nas ciekawe oraz dają nam lepsze zrozumienie tego, na zrozumieniu czego nam zależy.
Kiedy wraz z kolejnymi treningami jesteś w stanie przebiec większy dystans lub skrócić czas na danym odcinku, realizujesz potrzebę kompetencji, czyli czujesz się sprawczy i widzisz, że Twoje działania przynoszą pożądane efekty. To że samodzielnie, nienamawiany przez nikogo, wybrałeś, że chcesz oddać się bieganiu, a nie jakiejkolwiek innej dyscyplinie sportowej, wiąże się z potrzebą autonomii. Odpowiada ona poczuciu, że realizujesz swoje własne pomysły i zamierzenia, a nie spełniasz jedynie wymagania innych osób. Z kolei treningi grupowe dają Ci wsparcie i akceptację ze strony innych biegaczy, co zwiększa Twoje zaangażowanie w działanie. Nie bez znaczenia jest także to, że czujesz się częścią większej całości – społeczności biegowej. Tym samym realizujesz potrzebę poczucia więzi, czyli przynależności do grupy. To właśnie te trzy potrzeby: kompetencji, autonomii i poczucia więzi wyróżnili Edward Deci i Rychard Ryan w swojej teorii autodeterminacji[1], opisującej z czego bierze się motywacja wewnętrzna.
Masz więc z nią do czynienia wtedy, kiedy podejmujesz działania bez oczekiwania na nagrody zewnętrzne. Po prostu dana czynność sprawia Ci przyjemność, pozwala Ci się rozwijać i najzwyczajniej – lubisz ją wykonywać. Bieganie pozwala Ci zatem realizować swój potencjał, a każdy kolejny kroksprawia, że czujesz się lepiej i zanurza Cię w procesie, dzięki czemu świat zewnętrzy przestaje się dla Ciebie liczyć. Brzmi cudownie, prawda? Nie zawsze jednak mamy możliwość, by oddawać się temu, do czego zostaliśmy stworzeni. Co wtedy?
Motywacja zewnętrzna – robię, bo będę coś z tego mieć
Na szczęście poza motywacją wewnętrzną istnieje też motywacja zewnętrzna. Wkracza ona do akcji wtedy, kiedy co prawda nie czujemy ekscytacji na myśl o robieniu danej rzeczy, jednak zaczynamy zdawać sobie sprawę z konsekwencji, jakie towarzyszą wykonaniu tego zadania. Możemy podejmować się określonych czynności, ponieważ wiemy, że otrzymamy za nie nagrodę lub unikniemy nieprzyjemności, np. decydujemy się zostać w pracy, której szczerze nie znosimy (czyli nie mamy do niej motywacji wewnętrznej), dlatego, że otrzymujemy bardzo dobrą pensję (nagroda) i wiemy, że decyzja o zmianie nie spotkałaby się ze zrozumieniem ze strony naszych bliskich, a wręcz byłaby poddana srogiej krytyce (kara).
Twoje biegowe zmagania też nie muszą wynikać z tego, że jesteś „urodzonym długodystansowcem”, a po prostu chciałeś zdobyć uznanie ze strony znajomych, stwierdziłeś, że powieszenie medalu w biurze zaimponuje kontrahentom, bądź pragnąłeś zamknąć usta krytycznemu partnerowi.
Raz tak, raz tak
Zarówno motywacja wewnętrzna, jak i zewnętrza są nam potrzebne i pozwalają nam na realizację różnych celów, zamierzeń i postanowień. W niektórych przypadkach motywacja zewnętrzna przeradza się w wewnętrzną i odnajdziemy pasję dla robienia czegoś, co rozpoczęliśmy dlatego, że musieliśmy. W innych potrzebujemy wesprzeć naszą motywację wewnętrzną jakąś zewnętrzną nagrodą. Nie możemy jednak przesadzić – jeśli zrobimy to w nadmierny sposób, nasza motywacja wewnętrzna spadnie. Zjawisko to nosi nazwę efektu nadmiernego uzasadnienia.
Oba rodzaje motywacji przydają nam się w różnych momentach. Niekiedy motywacja zewnętrzna jest jedyną, jaka nam towarzyszy w konkretnym zadaniu i uznajemy ją za wystarczającą. Kiedy to jednak możliwe, warto starać się sięgnąć do pokładów motywacji wewnętrznej. Sprawia ona bowiem, że odczuwamy większą satysfakcję z wykonywanych czynności. Co więcej, wiąże się z wyższym poziomem wytrwałości i zaangażowania w dane zadanie, co skutkuje lepszą wydajnością i tym, że będziemy bardziej konsekwentni w podejmowaniu tej aktywności.
Co na to stoicy?
Stoicy zachęcają do koncentrowania się na tym, co jest od nas zależne[2]. Dlatego też, zgodnie z tym podejściem, warto przede wszystkim skupiać się budowaniu motywacji wewnętrznej. Nad tym, czy zdobędziemy nagrody, uznanie, pochwały bądź nad tym, czy mimo starań nie zostaniemy skrytykowani, nie mamy bowiem kontroli. Od nas zależy to, co robimy, jednak ostateczny rezultat naszych działań może wymknąć się nam z rąk. To, czy staniesz na linii mety maratonu nie wynika tylko z Twojej kondycji i determinacji w przygotowaniach. W trakcie wyścigu możesz źle stanąć i zwichnąć kostkę już w trakcie piątego kilometra, na dziesiątym Twoje ciało może zmusić Cię do wycofania się z biegu, na piętnastym złe oznakowanie może sprawić, że się zgubisz, a na trzydziestym postanowisz zatrzymać się i pomóc komuś, kto zasłabł, towarzysząc mu w drodze do szpitala – to wszystko pozbawi Cię medalu. Ale Twojej satysfakcji, wytrwałości i poczucia, że robisz coś dobrego dla siebie, nie zabiorą Ci żadne niesprzyjające okoliczności zewnętrzne.
[1] Na potrzeby artykułu przedstawiam bardzo ogólny zarys teorii autodeterminacji, Więcej na jej temat możesz przeczytać m.in. w książce Deci, E.L., Ryan, R.M. (red). (2002). Handbook of self-determination research. University of Rochester Press.
[2] O rzeczach zależnych i niezależnych od nas przeczytasz w tekście Czy to jest ode mnie zależne? O tym, na co mamy wpływ i o tym, co jest poza naszą kontrolą. Co więcej, właśnie na ten temat napisałyśmy naszą pierwszą książkę! Zeszyt ćwiczeń stoickich: rzeczy zależne i niezależne od Ciebie będzie dostępny już w krótce nakładem wydawnictwa Sensus, a tu link do zapowiedzi: klik.
Brak komentarzy