Stoicyzm

Wszystkie drogi prowadzą do… siebie? Podróże a stoicyzm

podróże

Słynne przysłowie mówi o tym, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Co ciekawe, dzięki stworzonemu przez naukowców z Uniwersytetu Stanforda oprogramowaniu ORBIS możemy udać się w podróż właśnie na wzór mieszkańców starożytnego Imperium[1].

Wydawać by się mogło, że podróże, te z pomocą technologii, palcem po mapie i te rzeczywiste, pozwalają nam wyrwać się z codzienności, pomarzyć, doświadczyć nowych rzeczy, uzyskać dystans do pewnych spraw i po prostu odpocząć[2]. Czy zdarzyło Ci się mieć właśnie takie oczekiwania od dłuższego lub krótszego urlopu, a okazało się, że wróciłaś(eś) jeszcze bardziej zmęczona(y)? A może przez cały wyjazd nie udało Ci się uwolnić głowy od dręczących myśli? Bądź wakacyjny luz prysł wraz z przekroczeniem progu mieszkania?

Jeśli taka sytuacja wydaje Ci się znajoma, wpadłeś(aś) w taką samą pułapkę jak pewien człowiek, który poskarżył się Sokratesowi, że podróże w niczym mu nie pomogły. Filozof miał mu odpowiedzieć: „Całkiem zrozumiałe, że ci się to przytrafiło. Przecież wszędzie jeździłeś ze sobą”[3].

Podróże (nie)dobre na wszystko?

Seneka w CIV „Liście moralnym do Lucyliusza” zauważa:

„Czy odbywanie podróży samo przez się mogło komuś pomóc? Nigdy nie złagodziło ono skłonności do uciech, nie powściągnęło żądz, nie przytłumiło gniewliwości, nie poskromiło dzikich zapędów miłości, nie uwolniło wreszcie duszy od żadnych wad. Nie przydało rozwagi, nie usunęło zaślepienia, lecz na krótki czas zajęło pewną nowością rzeczy – tak jak się to dzieje z dzieckiem, co dziwi się czemuś nieznanemu”.

Podróże mogą budzić ciekawość i ekscytacje. Wyruszaniu w drogę często towarzyszy miłe oczekiwanie, a wtedy do głosu dochodzi dopamina[4]. Wiąże się ona z przewidywaniem przyjemności i daje energię do działania. Co więcej, pomaga snuć wizje, że kiedy tylko wyjedziemy wszystko będzie idealnie. Ten sam neuroprzekaźnik odgrywa też znaczącą rolę w motywowaniu do zmian i podpowiada, że do pełni szczęścia wystarczy już tylko znaleźć nowego partnera, ubiegać się o stanowisko w innej firmie, zamienić mieszkanie na dom z ogródkiem, kupić najnowszy model telefonu albo kolejną parę butów. Chwilę po realizacji zamierzenia dopamina opada, a my znajdujemy się mentalnie w tym samym miejscu, choć być może w innej lokalizacji, z nową osobą i w najmodniejszym obuwiu.

Podróże w przykładzie podanym przez Senekę stanowią metaforę każdej zmiany, którą chcemy wprowadzić w naszym świecie zewnętrznym i która ma przynieść nam ukojenie i ulgę. Zmiany, która ma uczynić nas szczęśliwymi, albo co do której zakładamy, że to jest ten wyraźny punkt odcięcia, po przekroczeniu którego wszystko już będzie co najmniej świetnie. Czy to ma prawo zadziałać?

Podróż – tak! Ale… do wnętrza

Seneka zadaje nam pytanie: „Czy wierzysz, że dusza w tylu miejscach złamana i zwichnięta, może odzyskać zdrowie przez zmianę miejsca pobytu?”[5]. I odpowiada:

„Żadnej sztuki nie nauczymy się przenosząc się z miejsca na miejsce. (…) Wierzaj mi, nie ma takiej drogi, która by wywiodła cię poza zasięg pożądania, poza zasięg gniewliwości, poza zasięg obawy. (…) Przywary owe będą cię prześladowały i błądzącego po lądach i morzach trawiły póty, póki będziesz nosił w sobie przyczyny własnych występków. (…) Siebie więc popraw, zrzuć z siebie owo brzemię, pożądania zaś, które winny być usunięte, utrzymuj w rozsądnych granicach”[6].

Podróże i różnego rodzaju inne zmiany, których dokonujemy w świecie zewnętrznym mogą poprawić nam nastrój na moment. Nie pomogą jednak w dłuższej perspektywie. Dlaczego? Ponieważ przeważnie nie łączą się z pracą nad sobą: dostrzeganiem własnych mechanizmów działania, refleksją nad tym, jak się czujemy, ani aktywnym (choć niełatwym) wprowadzaniem modyfikacji w sposobie myślenia i postępowania. Tą najważniejszą podróżą jest bowiem podróż w głąb siebie oraz budowanie odporności psychicznej, pewności siebie i poczucia szczęścia niezależnie od tego, gdzie geograficznie się znajdujemy.

Na koniec oddajmy więc znów głos Senece: „Jeden jest (…) port odpowiedni dla naszego niestałego i burzliwego żywota; nieprzywiązywanie znaczenia do tego, co może nam przypaść w udziale, i ufne trwanie na posterunku z gotowością nadstawienia piersi i przyjmowania pocisków losu bez ukrywania się i odwracania.”[7].


[1]Planowanie podróży po Imperium Rzymskim umożliwia ORBIS, czyli model sieci powiązań geograficzno-przestrzennych. Program daje nam możliwość wyboru – poza miejscem, skąd wyruszamy i celem podróży – m.in. pory roku, rodzaju drogi oraz środka transportu. Tym sposobem możemy sprawdzić, ile trwała podróż konna z Rzymu do Wiednia wiosną, a ile zimą czy też jaki był najbardziej optymalny sposób przedostania się z Konstantynopola do Londynu.

[2]O stoickich sposobach na… odpoczynek przeczytasz tutaj.

[3]Seneka, Listy moralne do Lucyliusza, księga CIV.

[4]Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o tym neuroprzekaźniku, sięgnij po książkę Daniela Z. Liebermana i Michaela E. Long’a „Mózg chce więcej. Dopamina. Naturalny dopalacz”, wyd. Feeria Science.

[5]Seneka, Listy moralne do Lucyliusza, księga CIV.

[6]Ibidem.

[7]Ibidem.

Brak komentarzy

    Zostaw komentarz